Part 2

 


Aoi szybkim krokiem zmierzała w stronę domu, a za nią ze skruszoną miną szedł Naruto. Przyczyną zmiany humoru dziewczyny były wydarzenia związanie z wezwaniem do dyrektora.

☁︎


Gabinet dyrektora - o zgrozo! - był bardzo blisko ich klasy. Aoi czuła ciekawskie spojrzenia osób z klasy skierowane w jej stronę. Niepewnie zapukała do drzwi. 

- Proszę! - usłyszała kobiecy głos. W gabinecie za biurkiem siedziała blondwłosa kobieta - Tsunadre. 

- Dzień dobry. Wzywała mnie Pani.

- Tak. Chodzi o twojego brata. Miał mały wypadek w którym złamał sobie rękę. Odprowadź go do domu. Jesteście też zwolnieni z dzisiejszych lekcji, a Naruto jest usprawiedliwiony do tego momentu aż ręka się nie zrośnie. Rozumiesz? - Skinęła twierdząco głową. - W takim razie poproszę kogoś aby zabrał twoje rzeczy z klasy, a ty Aoi idź do gabinetu higienistki. A! I jeszcze coś. Mieliście dzisiaj dostać mundurki, wiec te są dla ciebie i Naruto. Możesz już iść.

-Dobrze.

Uzumaki zamknęła za sobą drzwi i ruszyła w stronę sali szpitalnej. Martwiła się o brata ale takie wypadki były codziennością. Aoi była przyzwyczajona do tego że przynajmniej raz na miesiąc, jak nie częściej, Naruto trafiał do Tsunadre z obrażeniami. 

W pomieszczeniu ujrzała bliźniaka siedzącego na krześle z ręką w gipsie. 

- Co tym razem? - Skrzyżowała ręce na piersi. 

- No... Tak jakby spadłem z drzewa. - Zaśmiał się niezręcznie. 

-Jak!? Coś ty tam robił?

-Założyłem się z Kibą... 

-Dobra, stop. Już nie musisz się tłumaczyć. To wystarczy. Wracamy do domu. - Chłopak doskonale wiedział że lepiej nic nie mówić tylko wypełniać polecenia siostry.

Rodzeństwo opuściło pomieszczenie. Aoi wzięła od brata jego plecak, by chociaż trochę odciążyć jego ramię. Pozostała jeszcze sprawa jej własnej torby. Zbliżając się do klasy ujrzała Uchihe. To on został wyznaczony, lub sam zgłosił się do oddania rzeczy niebieskookiej. Widząc stan w jakim znajduje się Naruto przewrócił oczami. Domyślił się że to właśnie on był przyczyną wezwania dziewczyny.

- Z tobą młotku są zawsze problemy. -
Tymi słowami Sasuke rozpoczął kłótnię z blondynem. Dziewczyna mruknęła coś pod nosem. Przerwała ich wymianę zdań zatykając dłonią usta Naruto. Umilkł widząc irytacje siostry. Sasuke podał jej torbę. Niepewnie po nią sięgnęła. Przez któtki moment podczas którego, palce Aoi dotknęły dłoni Uchihy, dziewczynę przeszedł dreszcz. O dziwo był on nawet przyjemny. Jednak dziewczyna niedając nic po sobie poznać, pewnie chwyciła za rączkę od plecaka. 

- Poradzisz sobie z Naruto? - Sasuke spojrzał na dziewczynę.

- Przecież to tylko złamana ręka. Nie jest stuletnią babcią która potrzebuje pomocy w dojściu do łazienki. - mruknęła zirytowana. Widziała jak przez otwarte drzwi klasy Sakura posyła jej złowrogie spojrzenie, za to ze ośmieliła się rozmawiać z Wielkim Uchihą.
Nie chcąc narażać się na jeszcze większy gniew chwyciła brata za zdrową rękę i pociągnęła w stronę domu. Gdyby spojrzała za siebie, mogła by ujrzeć Sakure zarzucającą ręce na szyje Sasuke i posyłającą jej złowrogi uśmiech.

☁︎


Była zła na siebie. Za to że dotyk Sasuke wywołał u niej taką reakcje. Obiecała sobie wyprzeć wszystkie uczucia którymi darzyła ciemnowłosego. Drugi powód pogorszenia jej humoru było to że naraziła się Sakurze. A jeżeli ona będzie niezadowolona to Aoi mogła się spodziewać problemów. I to prawdopodobnie już niebawem.

Kluczem otworzyła drzwi do domu i przepuściła przodem brata. Weszła do kuchni i z niechęcią wzięła się za przygotowanie obiadu. Opuścili szkołę przed posiłkiem wiec dobrze by było mieć coś do zjedzenia. Naruto, jako tymczasowa kaleka, nie dałby rady zrobić tego jedną ręką, więc cała odpowiedzialność spadła na dziewczynę. Musiała się jednak przebrać. Założyła luźną czarną bluzkę i dżinsy. Gdy wracała z powrotem do kuchni zauważyła że drzwi do gabinetu są otwarte.

- Dziwne. Przecież zawsze je zamyka. 

Zerknęła zaciekawiona. Była tu kilka razy, ale zazwyczaj nikomu nie można było wchodzić. Na biurku panował porządek, tak jak i w całym pomieszczeniu. Uwagę Aoi przykuła czerwona teczka. Nalepiona na niej karteczka zawierała dzisiejszą datę i napis "WAŻNE! NIE ZAPOMNIJ!" zapisany drukowanymi literami. 

- Cóż, chyba jednak zapomniał. - zmarszczyła brwi, zastanawiając się co w środku teczki jest tak ważnego. - Chyba będę musiała mu to zanieść. 

Wróciła do swojego pokoju, zabrała torebkę i zbiegła po schodach. Na dole był Naruto i poszukiwał jedzenia w lodówce. 

- Jest coś do- 

- Zamów sobie coś. Ja tym razem nie mogę nic ugotować. - krzyknęła w stronę brata wychodząc. Dobiegła do przystanku akurat w momencie przyjazdu autobusu. Usiadła na jednym z foteli i odetchnęła głęboko. Droga zajęła blondynce 15 minut. Wysiadła pod wielkim, kilkunastu piętrowym budynku - jej celu podróży. Weszła przez szklane, rozsuwane drzwi, karcąc się w środku za to że nie ubrała się lepiej. Ruszyła w kierunku windy, witając się z recepcjonistką. Wcisnęła przycisk 25 - numer ostatniego pietra. Przeszklonym korytarzem skierowała się do biura na jego końcu. Zapukała i nie czekając na pozwolenie weszła do pomieszczenia. 

- Zapomniałeś tej teczki Kakashi ...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Part 1

Blue Bird ~ Prolog